buuuu, bo:
Coś tam się uszyło, coś zaczęłam robić, ale od kilku dni ostro zagrypiona leżę... Raz mi zimno, telepię się i zakładam tonę ubrań, żeby za chwilę wszystko zrzucić, bo się ze mnie leje... Dziecko dla odmiany cały czas kicha i leje jej się z nosa... Tak, to już daaawno nie było.... Oj, dawno...
Coś tam się uszyło, coś zaczęłam robić, ale od kilku dni ostro zagrypiona leżę... Raz mi zimno, telepię się i zakładam tonę ubrań, żeby za chwilę wszystko zrzucić, bo się ze mnie leje... Dziecko dla odmiany cały czas kicha i leje jej się z nosa... Tak, to już daaawno nie było.... Oj, dawno...
wow, bo:
Dopiero w ten poniedziałek(!), On dostał ostateczne potwierdzenie atrakcyjnego wyjazdu służbowego, pod który to, chciałyśmy się podpiąć, przedłużyć i rozwinąć to do miana wakacji. Z myślą o którym to wyjeździe, żyłam już od pół roku :). Bardzo, ale to bardzo na takie wakacje czekałam! Już byłam bardziej jak pewna, że nic z tego nie wyjdzie... A jednak! Ale sam wyjazd już w poniedziałek...
Zatem w tej całej grypowej otoczce, musiałam się baaaardzo spiąć, żeby wszystko zaplanować, zgrać z konferencją (bo wszystko chcieliśmy oddzielnie, na własną rękę), porezerwować i zgrać czasowo. Do tego chcemy być w dwóch miejscach i zobaczyć najlepiej 5000 atrakcji ;). Było gorąco, nie tylko od gorączki ;); emocje zrobiły swoje :)).
I co?? Udało się!!! Teraz mam tylko nadzieję, że do tego poniedziałku, to te nasze chorobowe kwestie odejdą w ssssiiiiiinnnnnnąąąąą dal!! :).
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to czekają na nas przepiękne wakacje :)). A moja radość mimo choroby jest tak wielka, że hej ho! :)). A i oczyszczony, powakacyjny umysł, na pewno łatwiej zabierze się do rękodzieła i szybko nadrobi zaległości!
Reasumując, ja-pesymistka, stwierdzam, że cuda jednak się zdarzają, a marzenia spełniają :).
Miłego weekendu!
P.S. Tym postem chciałam też:
Zatem w tej całej grypowej otoczce, musiałam się baaaardzo spiąć, żeby wszystko zaplanować, zgrać z konferencją (bo wszystko chcieliśmy oddzielnie, na własną rękę), porezerwować i zgrać czasowo. Do tego chcemy być w dwóch miejscach i zobaczyć najlepiej 5000 atrakcji ;). Było gorąco, nie tylko od gorączki ;); emocje zrobiły swoje :)).
I co?? Udało się!!! Teraz mam tylko nadzieję, że do tego poniedziałku, to te nasze chorobowe kwestie odejdą w ssssiiiiiinnnnnnąąąąą dal!! :).
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to czekają na nas przepiękne wakacje :)). A moja radość mimo choroby jest tak wielka, że hej ho! :)). A i oczyszczony, powakacyjny umysł, na pewno łatwiej zabierze się do rękodzieła i szybko nadrobi zaległości!
Reasumując, ja-pesymistka, stwierdzam, że cuda jednak się zdarzają, a marzenia spełniają :).
Miłego weekendu!
P.S. Tym postem chciałam też:
- wyjaśnić niektórym, swoją niedostępność ostatnimi dniami i:
- przeprosić,
- prosić o cierpliwość,
- prosić o nienaburmuszanie, a kciuków trzymanie ;)
- obiecać, że nadrobimy wszystko asap! :))
6 komentarzy:
no to zdrowia życzę całej Rodzince!!!
odpoczywaj ile się da na tych wakacjach...proszę zdjęcia robić!i po powrocie może jakiegoś scrapa?:)
hello... hapi blogging... have a nice day! just visiting here....
nooooooo to bon voyage! pozdrawiamy zaanginowani
Jejku, jejku. ale się tu dzieje ;)
I tu i u Ciebie.
Przede wszystkim - dużo zdrówka i szybkiego pozbywania się wszelakich kichnięć i gorączek!
I wywakacjuj się za wszystkie czasy! :)
A córeczkę masz przesłodką :)
Dzięki Dziewczyny za wsparcie chorobowe i wakacyjne :)!
Ania-> Wyjazd bez zdjęć, nie leży w mojej naturze ;). A co do scrapa to zobaczymy, może z dużej ilości zdjęć coś wybiorę, a co więcej zakołacze się jakiś pomysł :).
Anita-> Trzymajcie się dzielnie!! Angina była zmorą mojego dzieciństwa, więc coś o tym wiem i nie zazdroszczę.
Pasiaczku-> No właśnie przez to zamieszanie dzieje się trochę mało. Mało jak nie powinno ;).
A córeczka słodka, ale i różki też umie pokazać ;). Tatuś śmie twierdzić, że wygląda mu to znajomo ;).
Twórczego weekendu! :)
bomba, cieszę się że wszystko zmierza w dooobrym kierunku :D
bawcie się dobrze :*
Prześlij komentarz