Dostałam zadanie domowe na zrobienie dowolnego organajzera-segregatora na bieliznę i skarpetki, ale w iście męskim stylu. Czyli ogólnie rzecz biorąc prostota i ubóstwo ;)). Zlecenie zostało przyjęte i wyjątkowo trudne, gdyż jak wiadomo ani koloru, ani dodatku, ani nic ;).
No i jeśli chodzi o formę to musiało być coś z wieszakiem związane, bo wygląda to tak, że mamy niezabudowaną garderobę z wieszakowymi pałąkami i paroma półkami, ale żadnych szuflad np. na bieliźniane drobiazgi nie uświadczysz. Zatem póki co trzeba się jakoś ratować. Ja mam woreczki, które szyłam namiętnie i pokażę je jeszcze, a On zapragnął takiego segregatora.
No i jeśli chodzi o formę to musiało być coś z wieszakiem związane, bo wygląda to tak, że mamy niezabudowaną garderobę z wieszakowymi pałąkami i paroma półkami, ale żadnych szuflad np. na bieliźniane drobiazgi nie uświadczysz. Zatem póki co trzeba się jakoś ratować. Ja mam woreczki, które szyłam namiętnie i pokażę je jeszcze, a On zapragnął takiego segregatora.
Jeśli chodzi o wymiary zarówno długości płachty, jak i kieszeni to byłam ograniczona dostępnymi kawałkami materiału. Normalnie bym te kieszenie bardziej rozstrzelone zrobiła i co za tym idzie dłuższą płachtę. Natomiast materiał wykorzystany do bólu :). Z przyciętej do długości wieszaka kremowej płachty zrobiłam lamówki do kieszeni.
Kieszenie uszyte z miękkiego winylu, który jest jednym z tych lubieńszych, choć szyje się go dość opornie. Do tego doszła ta ciężka płócienna płachta, ale właśnie dzięki temu segregator jest stabilny i wytrzyma więcej :). Co do więcej, to właśnie starałam się go uczynić rozwojowym :). Kieszenie nie są płaskie, są wachlarzowe, a do tego wszyłam po bokach zatrzaski. Gdy po praniu segregator się zapełnia, otwieramy na całego, a gdy jest mniej, zapinamy na zatrzaski i rzepy :). Klapki z rzepami są zrobione już z resztek, więc takie małe nie do końca zamierzone, ale w sumie chyba tak jet lepiej niż jak miałyby zachodzić na te boczne zagięcia z zatrzaskami i pewnie odstawać.
Zdjęcie pokazowe w dwóch ujęciach, bo na tle drzwi lepiej widać kontur, a drugie ma lepsze światło, ale kontur zanika... Mam nadzieję, że będzie wiadomo o co chodzi :).
Na koniec jeszcze dodam, że wielka radość nowego użytkownika sprawiła, że w organajzerze widzę jednak kolory i dodatki ;)).
A teraz masa zdjęć :).A na koniec ta wersja najbardziej rozwojowa ;)).
***
Z "uroków" życia na obczyźnie.
Ostatnio sporo się napracowałam przy organizacji, wypakowywaniu i tym całym urządzaniu gniazdka i w sobotę podczas wycieczki do sklepu postanowiłam nagrodzić się białym półwytrawnym winem. Takim, jakie lubię najbardziej :). Zdarzało mi się już tutaj mieć problemy z kupieniem na polski dowód, choć jest w wielu miejscach akceptowany. Dodać muszę, że zawsze nas proszą o dokument mimo, że te ichnie 21 lat już dawno za nami... W takiej sytuacji ratuje mnie paszport. Tym razem dowód nie zadziałał i nie mając paszportu, odpuściłam sobie zakup... Za to przy okazji niedzielnych zakupów już ten paszport na wszelki wypadek wzięłam ;). Alejka z alkoholami z dwóch stron zamknięta była taśmami. Myślę: towar donoszą, może będą myć, może reorganizują, a idę dalej, wrócę na koniec. Na koniec to samo, ale z boku wystawka z jakimiś promowanymi alkoholami. No więc nie czekając wzięłam wino, idę do kasy, paszport naszykowany, a tutaj niespodzianka! W niedzielę alkoholu nie sprzedają... Pytam czy to przepisy tego sklepu. Pani dziwnie na mnie patrząc, oznajmiła, że to przepis stanu Indiana... No i tutaj już moje zdziwienie było tak wielkie, że długo dojść do siebie nie mogłam ;).
W XXI wieku? W cywilizowanym kraju?? ;)
Przy okazji drążenia tematu dowiedziałam się jeszcze, że w niedzielę również i samochodów nie można sprzedawać...
Ostatnio sporo się napracowałam przy organizacji, wypakowywaniu i tym całym urządzaniu gniazdka i w sobotę podczas wycieczki do sklepu postanowiłam nagrodzić się białym półwytrawnym winem. Takim, jakie lubię najbardziej :). Zdarzało mi się już tutaj mieć problemy z kupieniem na polski dowód, choć jest w wielu miejscach akceptowany. Dodać muszę, że zawsze nas proszą o dokument mimo, że te ichnie 21 lat już dawno za nami... W takiej sytuacji ratuje mnie paszport. Tym razem dowód nie zadziałał i nie mając paszportu, odpuściłam sobie zakup... Za to przy okazji niedzielnych zakupów już ten paszport na wszelki wypadek wzięłam ;). Alejka z alkoholami z dwóch stron zamknięta była taśmami. Myślę: towar donoszą, może będą myć, może reorganizują, a idę dalej, wrócę na koniec. Na koniec to samo, ale z boku wystawka z jakimiś promowanymi alkoholami. No więc nie czekając wzięłam wino, idę do kasy, paszport naszykowany, a tutaj niespodzianka! W niedzielę alkoholu nie sprzedają... Pytam czy to przepisy tego sklepu. Pani dziwnie na mnie patrząc, oznajmiła, że to przepis stanu Indiana... No i tutaj już moje zdziwienie było tak wielkie, że długo dojść do siebie nie mogłam ;).
W XXI wieku? W cywilizowanym kraju?? ;)
Przy okazji drążenia tematu dowiedziałam się jeszcze, że w niedzielę również i samochodów nie można sprzedawać...
No i tak to właśnie się nagrodziłam... Wiedzą ;).
Miłego tygodnia!!
A.
12 komentarzy:
!!!!człowiek uczy się całe życie-zaskoczyłaś mnie tym newsem.Organizer świetny!
po pierwsze muszę napisać-jak to egzotycznie brzmi-w stanie Indiana O.o
bardzo fajny i bardzo męski organizer ! nie wiem o co chodzi Ci z tym "za mało,za wąsko"...:P
zaintrygowała mnie balustrada na dworze :P urokliwy dom (?)
pozdrawiam i życzę siły na obczyźnie
super wyszedl !:)
Organizer super! Bardzo pomysłowy. A przepisy... no cóż, zaskoczyłaś..mnie. Serdecznie pozdrawiam.
...zapewne dbają o poniedziałkową trzeźwość umysłów... a organizer prosty, praktyczny i jak zwykle w Twoim wydaniu super wykonany! gratuluję i życzę miłych niespodzianek na obczyźnie!
Bardzo pomysłowy organizer :)
fantastyczny organizer, pomysł pierwsza klasa! a przepisy ... co kraj to obyczaj :) a widać że w stanach co stan to obyczaj :)
No tak, człowiek uczy się przez całe życie. Ja w Polsce też mam problem z kupnem alkoholu ze względu na mój wygląd. Zupełnie nie wyglądam na moje lata, więc bez dowodu w kieszeni nawet nie próbuję podchodzić.
A organizer bardzo mi się spodobał, elegancki w swojej prostocie.
No zobacz, nigdy bym nie wpadła, że można w ten sposób zastąpic bieliźniane szuflady. Chyba muszę się rozejrzec za odpowiednim materiałem.
Twój organizer wygląda bardzo profesjonalnie.
Dzięki dziewczyny za miłe słowa!!
Anitko, balustrada jest od ganku przed domem. Zamierzam ją zresztą trochę urządzić jak się nieco ociepli :).
Również Was pozdrawiam!
A.
Tzn. urządzić ganek, a nie balustradę ;). Choć ją pewnie też jakoś zagospodaruję ;).
Hah, super! Świetny pomysł, a wykonanie jak zwykle mistrzowskie:-)
Prześlij komentarz