Po pierwsze postanowiłam zmienić nieco blogowy wygląd :). Nadchodzi brrr jesień, a po niej brrrrrr zima, więc będzie w stonowanych kolorach, ale jednak wiosennie, bo nie ma to jak energetyzująca i pobudzająca do życia wiosna!! Na którą ofkors czekam baaardzo!
***
Po drugie to już jesteśmy wreszcie na miejscu i wstępnie już zaaklimatyzowani i czasowo też już przestawieni. A skoro już na miejscu, to dwie kartki z pozdrowieniami :). Oba zdjęcia zrobione już jakiś czas temu, więc obróbka i stary styl mi do nich pasuje.
Pierwsza, to dosłownie mój pierwszy widok na San Francisco i pierwsze zdjęcie, więc szalenie mi bliska pocztówka. Można na niej zobaczyć zabytkowy tramwaj, którym można zwiedzać część miasta i częściowo zobaczyć także charakterystyczne dla miasta wzgórza.
***
O grzybach było już tu sporo i sporo udało się poświęcić im czasu, ale jednocześnie trochę się bałam przewozić dużej ilości tu, bo nie wiedziałam co można, a czego nie i ile. Dlatego też na próbę została zabrany tylko jeden słoiczek. Okazało się, że nie zainteresował ich praktycznie wcale i żałuję, że jednak nie wzięłam więcej... Następnym razem będę już mądrzejsza.
Z racji takiej ilości, trzeba będzie nieźle się nagłowić przy jakiej okazji je zjeść ;).
Tu właśnie ta jedyna sztuka, która została opatulona w szmatkę, na której ćwiczyłam szycie podwójnymi igłami (dopiero odnalazłam to cudo w maszynowym przyborniku :)), a dodatkowo ozdobiona wstążeczką z rafii.
Po tak długiej przerwie od szycia moja głowa kipi od pomysłów, ale gorzej z czasem na realizację... Tym niemniej jednak, część pomysłów już się tworzy, a efekty już wkrótce!!
1 komentarz:
Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej :)
Pocztówki rewelacyjne a grzybki pieknie opakowane. No własnie róznie to z grzybami bywa bo ostatnio znajomej lecącej do Australii zabrali całą torebkę suszonych borowików, była zdruzgotana bo marzyły jej się na świątecznym stole ;)
Prześlij komentarz