Dziś taki zbiór kilku naturalnych drobiazgów :). Zdjęcia koszmarne, bo ledwo udało mi się zdążyć dziś na końcówkę światła...
Z frontu: od piątku do poniedziałku Dziecko leżało ledwo żywe z temperaturą i obrzydliwym dudniącym kaszlem :((. Ja na pełnych obrotach praktycznie non-stop. Kompresy, pojenie, smarowania, oklepywania, inhalacje, nocne czuwania, ale zwyciężyliśmy! Sporo w tym zasługi natury też było :).
Z frontu: od piątku do poniedziałku Dziecko leżało ledwo żywe z temperaturą i obrzydliwym dudniącym kaszlem :((. Ja na pełnych obrotach praktycznie non-stop. Kompresy, pojenie, smarowania, oklepywania, inhalacje, nocne czuwania, ale zwyciężyliśmy! Sporo w tym zasługi natury też było :).
Z tego też powodu nie obfociłam niespodzianek, jakie już jutro będą na Was czekały w moim wiosennym candy :)). Ale o tym już niebawem :).
***
Na początek reszta zapowiadanych wcześniej otrębowo - miodowo - cynamownowych mydełek peelingujących.W rzeczywistości mają taki bardziej fioletowawy kolor i wyglądają bardziej zachęcająco :). Prócz wywaru i olejku z lawendy, dodałam też troszkę suszonych kwiatów. Te małe kostki, wyszły z jednej foremki i zostały pokrojone na 5 sztuk :). Jednej brak już na zdjęciu. Opakowana z rozpędu :).
A ta okrągła to taka próba z foremką i dodatkowo jeszcze dodałam drobny brązowy cukier.
A tak wyglądają już zabezpieczone przed wysychaniem i ucieczką zapachu ;). Opakowane są w żółtą bibułę i omotane fuksjowym tiulem :).
A całość spoczywa sobie w wiaderku, na wiórkach drewnianych i czeka na swoją kolej :).
***
Poza tym zamówiłam sobie jeszcze wosk pszczeli do wyrobu balsamów do ust :). Tym i resztą zajmę się już niebawem, po przyjeździe do Polski, ale póki co pokazuję :).
Zamówiłam uncjową "sztabkę", a jako gratis dostałam uroczy i dość spory "drops" z pszczółką :).
Ach, pięknie te pszczele wytwory pachną :). Nie mogę się już doczekać wyrobu :).***
Te pudry poniżej to sproszkowane algi i biała glinka francuska - kaolin. Obie wędrują do detoksykującej maseczki na twarz i dekolt. Na razie testowałam raz. Łyżeczka alg, łyżeczka glinki i kilka łyżeczek wody, bo to tak z rozpędu, na szybcika było, a wiem, że są bardziej złożone składniki, które na pewno wkrótce zastosuję.Polecam te proszki bardzo, bo używa się tego niewiele, kosztuje niewiele i można mieć fajny zdrowy kosmetyk o świetnych właściwościach :).
Ja na początek kupiłam białą glinkę na czas odbudowy suchej skóry, nadającej się również dla dojrzałej skóry (wkrótce będzie też składnikiem masek dla Mamy :)), ale potem dla mojej mieszanej, jak również trądzikowej i tłustej nadaje się glinka zielona i żółta.
Widziałam, że na tej polskiej stronie TU jest ich trochę. Są i przepisy do nich.
Swoją drogą to fajna jest ta strona, o wdzięcznej nazwie zrobsobiekrem.pl, ale może wciągnąć, więc uwaga :).
***
Na koniec już tylko nowy pomysł na utylizację skórki. Nowy, bo i do nowego projektu, o którym na pewno, ale za jakiś czas ;).
***
Póki co seria "Hendmejdowy relaks" zawiesza się na jakiś czas. Jutro cukierki, potem coś pokażę z zaczętych prac i mam nadzieję skończonych :). Potem szykowanie, pakowanie i równo za tydzień będę już frunęła w ojczyste rejony :).
Miłego dnia Artystki!!
Miłego dnia Artystki!!
8 komentarzy:
Cudowne te kosmetyki. Mydełka przypały mi do gustu szczególnie. Dziękuję za kolejną dawkę inspiracji. :)
qq..Agato! Agato! kochana witaj:)zabieram sie pod wplywem Twych wytworow za kosmetyki i ja:)poki co piling kawowy zrobilam-BOSKI!!!dodalam do niego ino ciut miodu spadziowego-wszak lagodzi:)merci merci merci!!!i buziak wielki i mam nadzieje ze sie jakos zmeilujemy:)dla maluszkowej panienki-cmoki w boki od Ciotki
Genialne specyfiki... :) Ach rozmarzyłam się ... (czyt. "żeby mi się zechciało takie sobie z mejdować").
Dla córci dużo zdrowia oraz szczęśliwej podróży i cudownych chwil w Kraju - życzę ! :) Buźka :)
o w trąbkę jeża... te pierwsze wyglądają jak czekolada... i aż mi przez myśl przebiegło, że z chęcią bym je zjadła- ale potem doczytawszy wszystko już mi się jedzenia odechciało ahahaha ;)
Wszystko wygląda przepięknie!
I zazdroszczę po cichu chęci i wiedzy do tworzenia tych cudeniek :)
:*
dobrego dzionka również :)
Mydełka? Ja naprawdę myślałam,że to czekoladki:)
Fajne to Twoje małe spa;)
Pozdrawiam serdecznie!
cóż za cuda. Musz kiedyś się takimi zabawkami pobawic ;)
mydełka mnie zachwyciły, zwłaszcza że z peelingiem :). jestem bardzo ciekawa efektu balsamu do ust, a z pomysłu na skórkę z pomarańczy na pewno skorzystam :) Pozdrowionka
Łaa jak te mydełka smacznie wyglądają!!! Też myślałam że to czekolada :D Widzę że częściej tu będę zaglądała :)
Prześlij komentarz